26 marca 2016

Znacie jakąś książkę pod choinkę dobrą dla ojca? - spytał Karol. - Nie wiem, co kupić. On interesuje się wszystkim, ale wszystko już wie.

- A ile ma lat? - spytałem.

- Sześćdziesiąt sześć.

- Koszmar - powiedziałem. - To najgorszy moment w rozwoju mężczyzny. Facetów w tym wieku unikam jak mogę. Minuta rozmowy i uciekam, mówię, że babcia mi umarła, więc się spieszę.

Cała piątka znajomych przy stole spojrzała zdumiona. - No co? Mam alergię - tłumaczyłem dalej. - I to taką, że - przysięgam wam! - sam nigdy nie będę facetem po sześćdziesiątce. Otóż oni już o nic nie pytają. Mają zdanie na każdy temat. Gość w tym wieku nawet jak ci zada pytanie, to wie, co masz odpowiedzieć. Oni nie zadają pytań, oni zadają odpowiedzi!

- Coś w tym jest - potwierdziła Ania. - Mój taki sam.

- Najlepiej więc kup mu książkę o czymś, o czym on wie dużo, ale nie wszystko. Tylko nie mów: tato, nie wiesz jeszcze wszystkiego. Powiedz: tato, będziesz wiedział jeszcze więcej. Powstaniem warszawskim się interesuje?

- Jak cholera - powiedział Karol.

- Ale na pewno nie czytał o powstaniu z perspektywy żołnierza Wehrmachtu.

- No chyba nie...

- Jest taka książka. Patrzysz na ten koszmar oczami drugiej strony i buty spadają.

- Zaskoczył mnie strach tego Niemca - wtrącił Filip, który czyta wszystko. - To, jak bardzo oni się bali, jak ciągle w Warszawie rzygali ze stresu, jak on, osiemnastolatek, trząsł się pod ścianą. I że wtedy nie wiedzieli, że ci, których zabijają, nie umrą.

- Jak to? - zdziwiła się Ania.

- No nie znikną - wyjaśniłem. - Będą już zawsze obok. On, kiedy to opowiada, jest już stary, a mówi, że mu się przykleili ci ludzie do mózgu i są z nim cały czas.



- Ale najlepsze jest to - Filip zaczął się ze mną ścigać w przypominaniu sobie tego rozdziału książki - że jak Niemcy kapitulowali i on uciekał przez las, to mu pomogli Polacy. Przechowali go chłopi we wsi, a Ruskim wmówili, że to niemiecki dezerter. On w ramach pokuty i chyba wdzięczności kilkadziesiąt razy woził potem transporty z darami w stanie wojennym do Polski.

- No bo ci chłopi zobaczyli w nim człowieka - powiedziała Kaśka. - Pomogli człowiekowi, a nie hitlerowcowi.

- I to jest piękne! - powiedziałem.

Karol się nadął.

- Przekraczasz chyba granicę z tym humanizmem reporterskim - stwierdził sucho.

- No ja cię przepraszam! - zaprotestowałem. - Zauważyć w drugim człowieka, w dodatku słabego człowieka, to chyba początek czegoś najistotniejszego, zwłaszcza dzisiaj!




- Wiesz coooo? - Karol szykował jakiś argument armatni. - Jest taki facet, którego nie znosisz. Dałbyś wszystko, żeby wyjechał z Polski i żebyś nie musiał na niego patrzeć...

- ...jaaaaa? Co za bzdury! Ja nie czuję do nikogo niechęci...

- ...poczekaj! To jest gość, którego powinieneś spytać, w jaki sposób go poniżali w szkole, bo nie urósł. Dlaczego nigdy nie umiał znaleźć sobie ani dziewczyny, ani chłopaka. Czy do kogokolwiek mógł się w życiu przytulić poza bratem? A może brat mu wystarczał? Jak się czuje z tym, że jest zupełnie samotny, bo umarł mu ukochany brat, bratowa i matka. Co czuł, kiedy Twoja gazeta napisała, że bardzo często jedno z bliźniąt jednojajowych płci męskiej jest homoseksualne. Jak musi się czuć, kiedy nie ma już brata, czyli nie ma kawałka siebie. Jednojajowcy odczuwają tego drugiego jak swoje ciało. Wczułeś się kiedyś w niego? Zobaczyłeś człowieka? Może byś zadał i te pytania?

- Mnie w jego przypadku to w ogóle nie interesuje! - rzuciłem. - Nie interesuje mnie jego brat. Nie interesuje mnie jego matka. Nie interesuje mnie...

- ...jak to powiedziałeś? Oni nie zadają pytań, oni zadają odpowiedzi?

Mowa o książce Włodzimierza Nowaka "Obwód głowy" i rozdziale "Mój warszawski szał", napisanym z Angeliką Kuźniak